Dzień Kobiet, czy coś.

To, że dzisiaj mamy siódmy marca nie było przeszkodą, żeby miło spędzić czas i rozdysponować kilka żółtych tulipanów. Pierwsza be Dzień Kobiet urządziła sobie na drugiej godzinie lekcyjnej w poniedziałek, a co.

Z racji, że w Dzień Chłopaka próbowano nas przyozdobić spódniczkami i innymi szmatami w zbyt jaskrawych kolorach, postanowiliśmy sprawdzić, czy płeć piękna ma jakiekolwiek pojęcie o czymś innym niż kosmetyki i Hanamontana. Seria pytań związanych z silnikami, silnikami i skuterem Mateusza pokazała, że nie*.

Później zaś Ola i Ala pokazały, że mają potenszyl, aby zostać kolejnymi Tap Madls. Z gracją udało im się przejść po wybiegu w dizajnerskich kaloszach szwagra Kalety. Dodatkową atrakcja była książka, którą musiały utrzymać na głowie. Wszyscy czuli się jak w Mediolanie**, a dziewczyny otrzymały dodatkowe 10 punktów, które nie miały żadnego znaczenia. Ale radość była.

Kolejną porcję owej radości przyniosły kalambury, podczas których zobaczyć mogliśmy wybitne kreacje aktorskie m.in. bezdomnego, strażaka i mechanika. Agnieszka, która wcieliła się w rapera siejącego postrach na dzielni pokazała swoje prawdziwe oblicze. Widać kto trzęsie Zatorzem.

Dzień Kobiet Party zakończyła znana zabawa, która jest tak głupia, że wszystkich bawi. Po heroicznej walce Ola wymiotła wszystkich i została Królową Krzeseł.



A tak właśnie leży Kęs. Coś jak bonus. Więcej zdjęć niebawem.

Było barwnie.

---

* może trochę.
** było widać po twarzach.